Anita

Oczywiście najchętniej napisałbym, na samym wstępie tego posta, że na moje sesje ludzie zjeżdżają się z całej Polski i Anita przebyła ileś-tam-set kilometrów i spędziła w pociągu ileś-tam-naście godzin nie tylko aby mnie poznać ale również aby mogła stanąć przed moim obiektywem. No, i na tym skończę pisanie. 🙂

aaa i … napisałbym jeszcze, że skończyliśmy w cudzej sypialni… a co… 🙂

… a tylko co niektórzy będą znali prawdę, że Anitę poznałem właściwie przez duży przypadek, że w momencie, kiedy dowiedziałem się, że chce zdjęcia nie miałem pojęcia jaką jest osobą i nawet nie miałem planu jak ta sesja ma wyglądać, i jaki ma być jej temat.

Chyba jeszcze nigdy na blogu nie wspominałem o tym, że przed pierwszą sesją wolę kogoś poznać, pogadać choć chwilę, zobaczyć jaka jest, jaka sesja by pasowała do charakteru tej osoby, tym bardziej wiedzieć czy będę mógł pozwolić sobie na choć klika moich głupkowatych żartów (które część z Was zna) a za które od osób, które mnie nie znają mógłbym dostać w nie powiem co :p

Temat – sypialnia?! Właściwie wyszło samo. W dzień sesji udało mi się przetransportować tło, statywy, aparat i oczywiście siebie i jeszcze kilka innych drobiazgów moim (w tym czasie) dość kapryśnym autkiem a okazało się, że poza aparatem jednym obiektywem i blendą nic innego nie było potrzebne…a no oczywiście i mną… choć z Anity urodą beze mnie zdjęcia pewnie byłyby równie świetne. Na koniec wszystko wyszło jak najbardziej pozytywnie, tak samo z siebie. Delikatne, subtelne i te oczy… 🙂 Mam tylko nadzieję, że uda nam się jeszcze spotkać i może strzelić kolejne fotki.

Dziękuję i pozdrawiam

Ten wpis został opublikowany w kategorii Fotografia. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz